piątek, 23 grudnia 2011

Całuski, cukiereczki, pierniczki

i kawa po irlandzku ;) Małżonek uraczył mnie taką właśnie pyszną elektryczną kawką wprawiając 
 w doskonały nastrój do strojenia pierniczków. Wśród trudów i znojów grudnia, który dla mnie jest zawsze pracowity (i to niestety nie świątecznie tylko zawodowo) wkroczyłam w magiczny świat lukru plastycznego. Oto mój debiut.


Kawkę też Wam kiedyś pokażę bo była nie tylko smaczna.

ps. amatorska rada dla zainteresowanych: lukier plastyczny klei się do wszystkiego oprócz tego,
do czego chciałoby sie go przymocować.
Silikonowa mata bardzo ułatwia wałkowanie, a pędzelek i woda klejenie do pierniczka.

3 komentarze:

  1. Cudeńka :) Długo Cię nie było, ale jak się pojawiłaś, to w wielkim stylu :)
    Pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  2. wyglądają baaardzo smakowicie... a ja w tym roku musiałam obyć się bez piernika.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mmmmmm wyglądają wspaniale i pewnie tez tak smakują ! Chylę czoła - pierniczki wyglądają pierwszorzędnie :)
    Ja,od chyba 3 miesięcy mam zepsuty piekarnik i czeka mnie wymina na nowy :/

    OdpowiedzUsuń